Droga Igi Świątek do pierwszego w karierze finału Wimbledonu była pięknym pokazem tenisa ziemnego na trawie. Polka, która do niedawna miała wielkie problemy na tej nawierzchni szła jak burza, tracąc po drodze tylko jednego seta, a w półfinale jedną z partii wygrała 6:0. W pokonanym polu zostawiła Polka pokonała kolejno Polinę Kudiermietową (7:5, 6:1), Caty McNally (5:7, 6:2, 6:1), Danielle Collins (6:2, 6:3), Clarę Tauson (6:4, 6:1), Ludmiłę Samsonową (6:2, 7:5) i Belindę Bencic (6:2, 6:0).Finał zapowiadał się niezwykle ciekawie, bo rywalką była Amerykanka Amanda Anisimowa, która sensacyjnie pokonała Białorusinkę Sabalenkę.
Jednak mało kto spodziewał się tego, co stanie się w pojedynku finałowym. Iga Świątek grała jak natchniona, popełniała bardzo mało błędów. Natomiast tenisistka z USA była bezsilna, przegrywając gem za gemem. Pierwszy set w meczu rówieśniczek trwał zaledwie 25 minut. Raszynianka jest czwartą tenisistką, która wygrała pierwszego seta wynikiem 6:0 w finale singla kobiet w Wimbledonie, po Billie Jean King (1973, 1975), Chris Evert (1974) i Martinie Navratilovej (1983).
Pełna dominacja Igi Świątek
W drugiej partii sytuacja niewiele się zmienia. Polka szybko dwukrotnie przełamała Anisimową i pędziła po wygraną. Jak się okazało w kolejnych wymianach i decydujących momentach gemów to Iga Świątek zachowywała zimną głowę i fenomenalnie rozgrywała wymiany. Ostatecznie tenisistka z Raszyna sięgnęła po szósty w karierze tytuł wielkoszlemowy, zwyciężając 6:0, 6:0.
Ostatnim takim finałem w historii tenisa, który zakończył się wynikiem 6:0, 6:0 był French Open w 1988 roku. Wtedy to Steffie Graf pokonała reprezentantkę ZSRR z Białorusi Natallę Zwierawą.
Napisz komentarz
Komentarze