Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
NEWSY :
Reklama
Reklama
Reklama

Koszmar w krakowskim szpitalu. Noworodek wypadł z wózka. Czy chciano ukryć dramat Milenki?

To miał być jeden z najpiękniejszych dni w ich życiu – narodziny długo wyczekiwanego dziecka. Zamiast tego, rodzice małej Milenki przeżyli koszmar, który na zawsze odciśnie piętno na ich rodzinie. W Szpitalu Położniczo-Ginekologicznym Ujastek w Krakowie, zaledwie kilka godzin po narodzinach, noworodek wypadł z wózka, doznając poważnych obrażeń, w tym złamania kości czaszki. Ale to nie sam wypadek, a szokujące próby ukrycia prawdy, zbulwersowały bliskich dziewczynki. Dziś prokuratura prowadzi intensywne śledztwo, a cała Polska zadaje sobie pytanie: co naprawdę działo się za zamkniętymi drzwiami krakowskiego szpitala?
wypadek noworodka szpital, noworodek wypadł z wózka, dramat w szpitalu, szpital ujastek wypadek, milenka szpital
Podziel się
Oceń

Do zdarzenia doszło 26 lutego bieżącego roku. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", mała Milenka, urodzona zaledwie kilka godzin wcześniej, znajdowała się pod opieką pielęgniarki. Nagle ojciec dziecka usłyszał niepokojący huk. Gdy próbował dowiedzieć się, co się stało, usłyszał od pracownicy szpitala bagatelizujące słowa: "nic się nie stało". Tę samą uspokajającą wersję przekazano matce noworodka.

Jednak rzeczywistość okazała się o wiele bardziej brutalna. Po wielokrotnych naciskach ojca, jeden z lekarzy przyznał, że koła wózka zahaczyły o matę dezynfekującą, a Milenka uderzyła w kant łóżeczka. Pielęgniarka miała potwierdzić tę wersję. Prawda wyszła na jaw dopiero dzięki nagraniom z monitoringu, które ujawniły, że dziewczynka w rzeczywistości wypadła z wózka, uderzając głową o podłogę! Ten moment to punkt zwrotny w całej sprawie i dowód, który zburzył zaufanie rodziców do personelu medycznego.

Próby zatuszowania sprawy w Szpitalu Ujastek 

Słowa matki Milenki, cytowane przez "Gazetę Wyborczą", mrożą krew w żyłach i oddają skalę jej cierpienia i poczucia zdrady: - Leżałam na oddziale, gapiąc się w sufit. Przyszło do mnie troje lekarzy, śmiertelnie poważnych. A ja, jakbym wpadła w limbo. Nie słyszałam ich. W uszach dudniło mi tylko: 'pęknięta czaszka', 'błąd pielęgniarki', 'to się zdarza'. Zaczęłam płakać. Wyć. Nie mogłam się ruszyć, nie mogłam Milenki zobaczyć. A przecież chwilę wcześniej tuliłam ją, trzymałam w ramionach.

Co więcej, z wypisu ze Szpitala Ujastek, mimo poważnych obrażeń, miały zniknąć szczegółowe informacje o ranach dziecka. Zamiast tego, pojawiła się enigmatyczna wzmianka o "obrzęku". Czy to próba tuszowania? Rodzice są przekonani, że tak.

Śledztwo trwa

Ojciec dziewczynki natychmiast zgłosił sprawę na policję, a ta powiadomiła prokuraturę. W związku z doznanymi obrażeniami, noworodek został przetransportowany do szpitala w Krakowie-Prokocimiu. Milenka została ostatecznie wypisana do domu, jednak śledztwo w sprawie jej dramatu nadal trwa.

Prokuratura w Krakowie prowadzi postępowanie w kierunku "narażenia małoletniej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia przez zobowiązany do opieki nad pokrzywdzoną personel poprzez dopuszczenie do jej upadku w czasie transportu." To poważny zarzut, który może mieć daleko idące konsekwencje dla osób odpowiedzialnych za opiekę nad noworodkiem. Na obecnym etapie nikomu nie postawiono zarzutów.

Żal matki o zatajanie prawdy 

Emocje matki Milenki są zrozumiałe. Jak podkreśla, jej ból nie dotyczy samego wypadku, który – jak przyznaje – mógł być nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności. Jej największy żal dotyczy braku szczerości i prób zatajenia prawdy. - Mam żal - nie o wypadek, bo ten mógł przytrafić się każdemu. O to, że szpital nie był z nami szczery. Że w obronie własnych interesów na szali położył zaufanie do medyków, nasze poczucie bezpieczeństwa - powiedziała "Gazecie Wyborczej".

Ta tragedia stawia wiele pytań o procedury bezpieczeństwa w szpitalach, transparentność w komunikacji z pacjentami i odpowiedzialność personelu medycznego. Sprawa Milenki jest bolesnym przypomnieniem, że zaufanie jest fundamentem relacji lekarz-pacjent, a jego naruszenie może mieć dramatyczne konsekwencje.

Więcej o autorze / autorach:

Napisz komentarz

Komentarze

WKRÓTCE W KINACH
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Dołącz do nas!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama