Zapomnijcie o błędach, bo teraz liczy się absolutna perfekcja! Egzamin na prawo jazdy, już teraz uznawany za jeden z najtrudniejszych w Europie, stanie się prawdziwą drogą przez mękę. Władze ogłosiły bezwzględne zmiany, które od 1 lipca 2025 roku zmuszą kursantów do jazdy z precyzją chirurga.
Nowe zasady: Bez litości, bez pardonu!
Sednem zmian jest nowelizacja "tabeli błędów" (tabela nr 9 rozporządzenia). Do tej pory egzaminatorzy mieli pewne pole manewru, mogli ocenić sytuację i zadecydować, czy dany błąd faktycznie zagraża bezpieczeństwu. To już przeszłość!
Teraz, jeśli podczas egzaminu praktycznego choćby centymetr opony Twojego auta znajdzie się na podwójnej linii ciągłej (P-4), to koniec! Egzamin przerwany, wynik negatywny, a Ty musisz od nowa zapisywać się na kolejną (i coraz droższą!) próbę. Najbardziej bulwersujący jest fakt, że zasada ta ma obowiązywać bez względu na okoliczności!
Absurdalny przykład z życia wzięty (ale wkrótce z egzaminu):
Wyobraź sobie typową sytuację z małopolskich dróg: jedziesz wąską uliczką, a tu nagle za zakrętem blokuje ją nieprawidłowo zaparkowane auto. Aby je ominąć, musisz delikatnie najechać na podwójną linię ciągłą. Dotychczas, jeśli manewr był bezpieczny i płynny, egzaminator mógł uznać go za dopuszczalny. Od 1 lipca? Koniec! Pomimo, że auto stało w złym miejscu, to Ty obrywasz za "błąd", który w rzeczywistości był wymuszony sytuacją na drodze.
Czy rząd chce zniechęcić do posiadania prawa jazdy?
Pytanie nasuwa się samo: Po co tak drastyczne zaostrzenie przepisów? Czy celem jest faktyczne zwiększenie bezpieczeństwa, czy może zniechęcenie Polaków do posiadania uprawnień?
Większe koszty: Więcej oblewanych egzaminów to więcej dodatkowych jazd, więcej opłat za kolejne podejścia. Kto na tym zyska? Oczywiście WORD-y i szkoły jazdy.
Większy stres: Presja na kursantów wzrośnie do niewyobrażalnych rozmiarów. Trudno sobie wyobrazić jazdę z takim obciążeniem psychicznym, wiedząc, że nawet najmniejsza niedoskonałość kończy się klęską.
Oderwanie od rzeczywistości: Czy osoby tworzące te przepisy kiedykolwiek jeździły po typowych ulicach Krakowa, Nowego Sącza czy Zakopanego, gdzie często trzeba wykazać się elastycznością i umiejętnością radzenia sobie w dynamicznych, nieidealnych warunkach?
Co to oznacza dla Małopolan?
Przygotujcie się na to, że zdanie egzaminu będzie wymagało umiejętności niemal nadludzkich. Szkoły jazdy w Małopolsce będą musiały przestawić się na jeszcze bardziej rygorystyczne szkolenie, a kursanci – na godziny nerwowych ćwiczeń.
Nasza rada? Jeśli możesz, zdawaj egzamin na prawo jazdy przed 1 lipca 2025! Po tej dacie, to już nie będzie egzamin, to będzie loteria. Czy naprawdę tak chcemy kształtować przyszłych kierowców? Zamiast uczyć ich przewidywania i bezpiecznej jazdy w realnym ruchu, skupimy się na mikrometrowych odległościach od linii? To chyba nie tędy droga.
Podzielcie się swoimi opiniami! Czy nowe przepisy to krok w dobrą stronę, czy kolejny absurd polskiego prawa drogowego? Czekamy na Wasze komentarze!
Napisz komentarz
Komentarze