Wypadek podczas koszenia traw
Do tragicznego zdarzenia doszło w piątek przed godziną 14:00. Dwaj mężczyźni prowadzili prace wykaszania traw na ujęciu wody dla wodociągów brzeskich w Łukanowicach. W niewyjaśnionych dotąd okolicznościach, jeden z nich, kierujący ciągnikiem rolniczym z maszyną do wykaszania, wraz z pojazdem wpadł do rzeki Dunajec.
Jak informuje mł. kpt. Dominik Ryba, oficer prasowy KM PSP w Tarnowie, zaginiony mężczyzna pochodzi z województwa świętokrzyskiego i ma 46 lat. Obaj pracownicy nie po raz pierwszy wykonywali te prace – usługi wykaszania były od kilku lat zlecane przez Regionalne Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Brzesku zewnętrznej firmie, z której szefostwo RPWiK było zadowolone.
Akcja poszukiwawcza na szeroką skalę
Natychmiast po zgłoszeniu wypadku na miejsce skierowano liczne zastępy straży pożarnej z Tarnowa i powiatu tarnowskiego, wyposażone w łodzie. Do akcji włączyli się również nurkowie ze specjalistycznym sprzętem sonarowym z Tarnowa, Krakowa i Nowego Sącza. Piątkowe działania, mimo zaangażowania znacznych sił i środków, nie doprowadziły do odnalezienia poszkodowanego.
W sobotę wznowiono poszukiwania. Na miejscu ponownie pojawiły się zastępy straży pożarnej z Tarnowa i Nowego Sącza, łodzie strażackie oraz nurkowie, którzy kontynuowali przeszukiwanie Dunajca.
Ciągnik wyłowiony, poszukiwania trwają
Według wstępnych ustaleń, ciągnik znajdował się na głębokości około 4 metrów i stał na kołach. Przed południem na miejsce wypadku dotarł dźwig, dzięki któremu udało się wyciągnąć maszynę z rzeki. Niestety, pomimo wyłowienia pojazdu, mężczyzny nadal nie odnaleziono.
Niebezpieczna praca na brzegu rzeki
Doświadczeni rolnicy zgodnie podkreślają, że prace z użyciem maszyn do wykaszania traw na skraju urwisk czy brzegów rzek, zwłaszcza wysokich i porośniętych gęstą roślinnością, są niezwykle niebezpieczne. "Nigdy nie wiadomo, co jest ukryte przy ziemi" – mówią.
Najbardziej prawdopodobna hipoteza wskazuje, że podczas koszenia na skraju brzegu rzeki, maszyna mogła zahaczyć o twardy element, na przykład stary konar. Zablokowanie maszyny mogło doprowadzić do utraty przyczepności przedniej osi ciągnika. W takich sytuacjach, gdy przednie koła tracą kontakt z podłożem, traktorzysta w ciągu sekund traci kontrolę nad pojazdem, co może skończyć się tragedią. Prawdopodobnie tak właśnie stało się w piątek nad Dunajcem.
Ostatnie chwile przed zaginięciem
Mimo że ciągnik wpadł do wody, mężczyźnie udało się z niego wydostać. Jego towarzysz natychmiast rzucił mu linę ratunkową, jednak poszkodowany jej nie dosięgnął i po chwili zniknął pod wodą.
Poszukiwania zaginionego traktorzysty będą kontynuowane. Służby ratunkowe apelują o ostrożność podczas prac w pobliżu cieków wodnych i w trudnym terenie.
Napisz komentarz
Komentarze