Fatalna seria Rakowa w Krakowie jest już legendarna. Cztery porażki i dwa remisy to bilans, który doskonale oddaje, jak niegościnnym terenem jest dla nich stadion Cracovii. Tym razem podopieczni trenera Marka Papszuna także nie potrafili przełamać tego fatum.
Początek meczu zdawał się jednak zwiastować inny scenariusz. Przez pierwsze pół godziny Raków dominował optycznie, kontrolując środek pola, wymieniając liczne podania i wygrywając pojedynki. Jednak, jak to często bywa, dominacja bez konkretów kończy się w okolicach pola karnego. Świetnie zorganizowana defensywa Cracovii, grająca z podwójną gardą, skutecznie neutralizowała wszelkie próby Rakowa. Co wymowne, wicemistrzowie Polski przez całą pierwszą połowę nie oddali ani jednego celnego strzału, co jest najlepszym podsumowaniem ich ofensywnej niemocy.
Mistrzowskie kontry i chorwacki przełom
Cracovia cierpliwie czekała na swoją szansę, by wyprowadzić zabójczy kontratak. W 33. minucie nadszedł ten moment. Dalekie zagranie od Mateusza Klicha idealnie trafiło do Filipa Stojilkovicia, który sprytnie uprzedził Apostolosa Konstantopoulosa. Następnie, z zimną krwią, wyłożył piłkę Martinowi Minczewowi. Bułgarowi pozostało jedynie dołożyć nogę i zdobyć swojego trzeciego gola w sezonie. Po stracie bramki w szeregi Rakowa wdarł się chaos, a podopieczni trenera Luki Elsnera przejęli inicjatywę, choć do przerwy wynik nie uległ zmianie.
Druga połowa rozpoczęła się od kolejnego ciosu dla gości. W 51. minucie kontratak zapoczątkowany przez Minczewa wydawał się zgasnąć, ale po pechowym rykoszecie od Oskara Repki piłka trafiła pod nogi Mauro Perkovicia. Chorwat nie zmarnował szansy, precyzyjnym strzałem pokonując Kacpra Trelowskiego i podwyższając prowadzenie na 2:0. Perković mógł nawet skompletować dublet w 69. minucie, ale jego celną główkę efektownie obronił bramkarz Rakowa.
Mimo zmian taktycznych i personalnych wprowadzanych przez trenera Papszuna, jakość gry Rakowa pozostawała niesatysfakcjonująca. Goście sprawiali wrażenie, jakby pogodzili się z kolejną porażką w "Fortecy Pasów".
Powroty na boisko i pucharowa zapowiedź
W końcówce spotkania kibice Cracovii doczekali się dwóch ważnych powrotów. Na boisku pojawili się Ajdín Hasić, który zaliczył swój pierwszy ligowy występ po niemal trzymiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją, oraz Michał Rakoczy, dla którego był to debiut w bieżącym sezonie.
Dodatkowego smaczku temu starciu dodawał fakt obecności Dawida Kroczka w sztabie szkoleniowym Rakowa, który w poprzednim sezonie pełnił funkcję pierwszego trenera Cracovii, zanim zastąpił go Luka Elsner. Mimo znajomości klubu i jego specyfiki, Kroczek nie był w stanie pomóc Rakowowi w przełamaniu krakowskiej klątwy.
Teraz emocje przeniosą się do Częstochowy. Już 29 października oba zespoły zmierzą się ponownie, tym razem w meczu 2. rundy Pucharu Polski. Pytanie, czy Raków, grający u siebie, zdoła w końcu przełamać serię niepowodzeń w starciach z Cracovią, pozostaje otwarte. "Pasy" z pewnością zechcą udowodnić, że ostatnie zwycięstwo nie było dziełem przypadku, a Raków musi szybko znaleźć receptę na rywala, który w ostatnich latach stał się dla nich wyjątkowo niewygodny.
Napisz komentarz
Komentarze