W programie "Debata Gozdyry" na antenie Polsat News doszło do niezwykle ostrej wymiany zdań, która odbiła się szerokim echem w mediach i internecie. Gościem programu był ukraiński dziennikarz Witalij Mazurenko, który w trakcie dyskusji na temat polityki imigracyjnej i postawy prezydenta Karola Nawrockiego, użył sformułowania, które natychmiast wywołało konsternację prowadzącej, Agnieszki Gozdyry.
"To nie są zachowania prezydenckie, tylko zachowania pachana"
Komentując działania prezydenta, Mazurenko stwierdził, że "retoryka i zachowania pana Nawrockiego to nie są zachowania prezydenckie, tylko zachowania Pahana". Prowadząca natychmiast zareagowała, prosząc o wyjaśnienie terminu. Dziennikarz doprecyzował, że "pachan" to określenie używane w rosyjskich więzieniach na przywódcę kryminalnego.
Agnieszka Gozdyra uznała te słowa za "przekroczenie granicy" i obraźliwe wobec głowy polskiego państwa. Kilkakrotnie dała Mazurence szansę na wycofanie się z kontrowersyjnej wypowiedzi, jednak ten stanowczo odmówił. Tłumaczył, że porównuje jedynie "zachowania konkretnej osoby", a nie podważa instytucji prezydenta. Dodał również, że jego zdaniem działania prezydenta "uderzają w bezbronnych ukraińskich imigrantów".
Reakcja Pałacu Prezydenckiego i art. 135 Kodeksu karnego
Słowa Mazurenki wywołały falę oburzenia w środowiskach politycznych, a co najważniejsze – szybką reakcję Kancelarii Prezydenta. Wpis szefa Kancelarii Prezydenta, Zbigniewa Boguckiego, był jednoznaczny. Podkreślił on, że dziennikarz "powinien być z urzędu ścigany za publiczne znieważenie prezydenta".
Jego słowa podparł doradca prezydenta, Błażej Poboży, który wprost odniósł się do art. 135 § 2 Kodeksu karnego, mówiącego o przestępstwie publicznego znieważenia głowy państwa. "Polska konstytucja nie pozwala na odebranie obywatelstwa, ale mamy prawo oczekiwać natychmiastowych działań prokuratury z art. 135 § 2 k.k" – napisał Poboży, sugerując, że takie działania są nie tylko możliwe, ale i konieczne. Rzecznik prezydenta, Rafał Leśkiewicz, nazwał z kolei wypowiedzi Mazurenki "pożytecznym idiotyzmem", który "podsyca antagonizmy".
Dziennikarz przeprasza na Facebooku, ale traci pracę
Pomimo początkowej odmowy przeprosin na wizji, Witalij Mazurenko finalnie zdecydował się na publiczne przeprosiny, publikując post na swoim profilu na Facebooku. W krótkim oświadczeniu przyznał, że "użył niefortunnego sformułowania", za co przeprasza.
Jednak konsekwencje jego słów okazały się znacznie poważniejsze. Redakcja portalu Obserwator Międzynarodowy, dla którego pracował Witalij Mazurenko, opublikowała w nocy oświadczenie, w którym poinformowała o "natychmiastowym zakończeniu współpracy" z dziennikarzem.
Pytania o granice wolności słowa
Cała sytuacja ponownie rozbudziła dyskusję na temat granic wolności słowa w mediach. Gdzie kończy się krytyka polityka, a zaczyna znieważanie instytucji państwa? Czy dziennikarze, zwłaszcza pochodzący z innych krajów, powinni być szczególnie ostrożni w doborze słów, gdy wypowiadają się o polskim prezydencie?
Sprawa jest dynamiczna i niewykluczone, że prokuratura rzeczywiście podejmie kroki w tej sprawie. Jedno jest pewne – incydent w Polsat News pokazał, jak łatwo kontrowersyjne słowa mogą wywołać reakcję na najwyższych szczeblach władzy.
Napisz komentarz
Komentarze