Śmierć Marcina P. – od spotkania pod chmurką do brutalnego ataku
Zdarzenie miało miejsce w poniedziałek, 2 czerwca. Marcin P. spędzał popołudnie na placu Na Groblach, nieopodal Wawelu, w towarzystwie Artura K., Łukasza N. oraz ich partnerek. Początkowo spotkanie miało swobodny charakter, a grupa spożywała alkohol pod gołym niebem. Gdy zaczęło padać, wszyscy przenieśli się pod zadaszoną windę, gdzie kontynuowali picie.
Około godziny 21:30, sielankowa atmosfera przerodziła się w koszmar. Według ustaleń śledczych, doszło do sprzeczki, podczas której Marcin P. miał uderzyć konkubinę Łukasza N. w twarz. To wywołało lawinę agresji. Łukasz N. i Artur K. w brutalny sposób zaatakowali 34-latka, bijąc go do nieprzytomności.
Zrabowane buty i pozostawiony na śmierć
Szokującym elementem tej historii jest fakt, że po pobiciu sprawcy nie tylko uciekli, ale także zabrali Marcinowi buty. Jak wyjaśniła prokurator Oliwia Bożek-Michalec, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Krakowie, podejrzani "zabrali poszkodowanemu buty o wartości około 215 złotych i uciekli, zostawiając go bez pomocy". Bezbronna ofiara została znaleziona przez przechodnia spacerującego z psem.
Marcin P. trafił do szpitala w ciężkim stanie. Niestety, mimo wysiłków lekarzy, zmarł sześć dni później, 8 czerwca. Wstępne ustalenia sekcji zwłok wskazują na "uraz śródczaszkowy z urazowym krwotokiem podtwardówkowym nad lewą półkulą mózgu i w okolicy ciemieniowej prawej", co bezpośrednio przyczyniło się do jego śmierci.
Zarzuty, areszt i sprzeczne zeznania
Policja szybko zatrzymała Artura K. i Łukasza N. Obaj mężczyźni usłyszeli zarzuty udziału w pobiciu ze skutkiem śmiertelnym, za co grozi kara od dwóch do 15 lat więzienia. Dodatkowo, w związku z kradzieżą butów, odpowiedzą również za rozbój, który również zagrożony jest karą od dwóch do 15 lat pozbawienia wolności. Jeden z podejrzanych będzie odpowiadał w warunkach recydywy.
Prokurator Bożek-Michalec podkreśla, że podejrzani przedstawiają dwie różne wersje zdarzeń. Łukasz N. przyznał się do winy, wskazując Artura K. jako inicjatora ataku. Artur K. z kolei twierdzi, że wyłącznym sprawcą był Łukasz N. Te sprzeczne zeznania z pewnością będą kluczowe w dalszym toku postępowania sądowego.
Rola partnerek – brak reakcji i potencjalna odpowiedzialność
W sprawie przesłuchano również partnerki podejrzanych. Kobiety najprawdopodobniej były świadkami całego zajścia, a mimo to nie wezwały pomocy dla ciężko rannego Marcina P. Jak dotąd nie usłyszały żadnych zarzutów i zostały przesłuchane w charakterze świadków. Jednakże, prokuratura rozważa kwestię ich odpowiedzialności za nieudzielenie pomocy, co mogłoby skutkować postawieniem im zarzutów.
Sprawa śmiertelnego pobicia Marcina P. w Krakowie to przypomnienie o mrocznej stronie ludzkiej natury i konsekwencjach agresji. Śledztwo wciąż trwa, a społeczeństwo z niecierpliwością oczekuje sprawiedliwego wyroku. Czy osoby odpowiedzialne za tę brutalną zbrodnię, a także te, które biernie się jej przyglądały, poniosą pełną odpowiedzialność.
Napisz komentarz
Komentarze