Detektywi na tropie radnego Kocurka: Kwestia miejsca zamieszkania
Sprawa radnego Bartłomieja Kocurka elektryzuje opinię publiczną. Jak donoszą media, agencja detektywistyczna, wynajęta przez radnego dzielnicy Stare Miasto Wojciecha Jakubowskiego, przez około trzy miesiące prowadziła obserwację Kocurka. Efekt? 80-stronicowy raport, który ma jasno wskazywać, że radny Bartłomiej Kocurek mieszka w miejscowości Baranówka, na terenie gminy Kocmyrzów-Luborzyca, czyli poza Krakowem.
To kluczowa informacja, ponieważ zgodnie z Kodeksem wyborczym, prawo wybieralności do rady gminy przysługuje osobom, które stale zamieszkują na obszarze danej gminy. Brak stałego zamieszkania w Krakowie oznaczałby utratę prawa wybieralności, a w konsekwencji – wygaśnięcie mandatu. Dowody zebrane przez detektywów, takie jak zdjęcia i filmy, mają pokazywać codzienne życie radnego, jego dojazdy do pracy, zakupy czy aktywność sportową – wszystko, co wskazuje na stałe miejsce pobytu poza Krakowem.
Warto podkreślić, że przepisy nie wymagają zameldowania, lecz faktycznego przebywania w danym miejscu (corpus) oraz zamiaru stałego pobytu (animus). Jeśli te zarzuty się potwierdzą, Rada Miasta Krakowa będzie miała twardy orzech do zgryzienia. Czasu na podjęcie uchwały o wygaszeniu mandatu jest niewiele – termin upływa 14 sierpnia. W przypadku niedochowania terminu, sprawą zajmie się Wojewoda Małopolski.
Sam radny Bartłomiej Kocurek, pytany o sprawę, nazwał oskarżenia „kłamstwami” i „zwykłym skarleniem i odczłowieczeniem”. Niemniej jednak, wiceprzewodniczący RMK Michał Drewnicki z PiS jasno stwierdził, że jeśli radny rzeczywiście mieszkał poza Krakowem, to sytuacja jest jasna – mandat powinien zostać utracony, bo tak stanowią przepisy.
Polityczna burza w PiS: Michał Ciechowski wykluczony z partii
Drugą głośną sprawą jest wykluczenie radnego Michała Ciechowskiego z Prawa i Sprawiedliwości. Decyzja ta, podjęta przez zarząd okręgowy partii, wzbudza wiele kontrowersji. Ciechowski nie zgadza się z nią i zapowiedział odwołanie.
Według Michała Drewnickiego, wiceprezesa PiS w okręgu krakowskim, projekt uchwały o wykreśleniu Ciechowskiego został przegłosowany przewagą jednego głosu, decydującym głosem przewodniczącego Łukasza Kmity. Co ciekawe, radny Ciechowski o swoim wykluczeniu dowiedział się… z mediów, nie będąc oficjalnie poinformowanym o posiedzeniu zarządu.
Michał Ciechowski, pełniący również funkcję dyrektora kancelarii sejmiku małopolskiego, którego przewodniczącym jest Jan Tadeusz Duda (ojciec Prezydenta RP), ma za sobą burzliwą przeszłość w partii. W ubiegłym roku został zawieszony w prawach członka PiS, a miało to związek ze sporem o wybór marszałka. Radio Kraków donosiło, że Łukasz Kmita miał próbować wymusić na przewodniczącym sejmiku niezwoływanie kolejnych sesji, co miało doprowadzić do przedterminowych wyborów. Ciechowski jako dyrektor kancelarii sejmiku miał nie przystać na tę propozycję. Ponadto, radny miał mieć odmienne zdanie w innych kwestiach, np. popierał podwyżki cen biletów w komunikacji miejskiej, wbrew stanowisku partii.
W przeciwieństwie do Kocurka, wykluczenie z partii nie oznacza dla Ciechowskiego utraty mandatu radnego. Jednak z pewnością wpłynie na jego polityczną przyszłość i pozycję w Radzie Miasta.
Ile takich spraw czeka na odkrycie? Apel o transparentność
Sprawy radnych Kocurka i Ciechowskiego to jedynie wierzchołek góry lodowej. Dochodzą słuchy, że w Krakowie może być znacznie więcej radnych, którzy faktycznie nie mieszkają w mieście, co rodzi poważne pytania o ich prawo do sprawowania mandatu. Niewykluczone, że w innych miastach i gminach Małopolski, a także w całym kraju, podobne sytuacje pozostają nierozwiązane i nieujawnione. Prawo jasno określa zasady sprawowania mandatu radnego i partyjnej przynależności, jednak często ich egzekwowanie bywa problematyczne.
Te przypadki powinny być sygnałem ostrzegawczym dla wszystkich samorządowców. Obywatele mają prawo oczekiwać od swoich przedstawicieli uczciwości, transparentności i przestrzegania obowiązujących przepisów. Należy z całą mocą podkreślić, że każdy radny, niezależnie od przynależności partyjnej, powinien być dokładnie „prześwietlony” pod kątem przestrzegania prawa wyborczego, etyki i deklaracji majątkowych. Tylko w ten sposób można budować zaufanie do władz samorządowych i zapewnić ich skuteczne funkcjonowanie.
Czy krakowskie sprawy skłonią inne samorządy do głębszej refleksji i proaktywnego działania? Mamy nadzieję, że tak. W końcu, zaufanie publiczne to fundament demokracji lokalnej.
Napisz komentarz
Komentarze