Fałszywy wypadek, prawdziwe imiona
Oszustwo rozpoczęło się od telefonu, w którym rzekoma policjantka poinformowała kobietę o tragicznym wypadku. Jej syn miał śmiertelnie potrącić pieszego w Krakowie. Aby uwiarygodnić historię, przestępczyni użyła prawdziwych imion syna i synowej, co sugeruje, że oszuści mogli wcześniej zbierać informacje, być może dzwoniąc do starszej matki 58-latki.
Oszustka sprawnie manipulowała emocjami kobiety, obiecując, że wpłata kaucji uratuje syna przed więzieniem. Kobieta, przekonana, że działa w imię dobra swojego dziecka, zgromadziła ogromną sumę: ponad 136 tysięcy złotych i 71 tysięcy euro. To wszystko, aby, jak jej się wydawało, uchronić syna od nieszczęścia.
Moment prawdy, ale już po wszystkim
Po spakowaniu pieniędzy przekazała je mężczyźnie, który zgłosił się po odbiór. Przez cały czas była angażowana w rozmowę, co uniemożliwiło jej skontaktowanie się z synem i zweryfikowanie opowieści. Niestety, dopiero po przekazaniu gotówki kobieta zadzwoniła do syna. Wtedy uświadomiła sobie, że padła ofiarą oszustów.
Ta historia to kolejny, bolesny przykład tego, jak bezwzględni potrafią być przestępcy. Pamiętaj, żadna służba mundurowa nie prosi o pieniądze w gotówce i nigdy nie dzwoni w tak dramatycznych okolicznościach, prosząc o kaucję. Zawsze weryfikuj takie informacje, dzwoniąc na oficjalne numery, nawet jeśli oszust nalega, żebyś nie rozłączał się.
Napisz komentarz
Komentarze