Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
NEWSY :
Reklama
Reklama

Wstydliwy kompromis Platformy Obywatelskiej. Warszawska prohibicja na miarę groteski

Rada Warszawy miała decydować o nocnym zakazie sprzedaży alkoholu. Zamiast wprowadzić go w całym mieście, radni Koalicji Obywatelskiej postawili na „pilotaż”, ograniczając go do zaledwie dwóch dzielnic. Decyzja ta spotkała się z ostrą krytyką, rezygnacją wiceprezydenta i serią pytań o wiarygodność stołecznych władz.
Nocny zakaz sprzedaży alkoholu w Warszawie, prohibicja w Krakowie, awantura na radzie miejskiej w Warszawie, Warszawa, Kraków, spożywanie alkoholu, groteska

Autor: Zdjęcie wygenerowane przez AI

Podziel się
Oceń

W czwartkowe popołudnie warszawska Rada Miasta miała rozstrzygnąć kwestię, która budzi emocje od tygodni: wprowadzić nocny zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach na terenie całej stolicy. W porządku obrad znalazły się dwa projekty uchwał, niemal identyczne, różniące się jedynie godziną wprowadzenia prohibicji – jeden autorstwa prezydenta Rafała Trzaskowskiego, drugi zgłoszony przez radnych z partii Lewica i stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Oczekiwania były wysokie, a dyskusja zapowiadała się na gorącą. Nikt jednak nie przewidział, że zakończy się ona w tak kompromitujący sposób.

Odwaga uleciała w powietrze

Niespodziewany zwrot akcji nastąpił, gdy Maciej Fijałkowski, sekretarz miasta, poinformował, że prezydent Trzaskowski wycofuje swój projekt. W kuluarach mówiło się, że to cena za poparcie radnych Koalicji Obywatelskiej, którzy nie chcieli wprowadzać prohibicji w całym mieście. Ich argumenty, choć brzmiące racjonalnie, okazały się cokolwiek sprzeczne z wcześniejszymi deklaracjami. Jarosław Szostakowski, szef klubu radnych Koalicji Obywatelskiej, zgłosił zamiast tego „projekt stanowiska” w sprawie "pilotażu" ograniczenia sprzedaży alkoholu. Prohibicja miała objąć jedynie Śródmieście i Pragę-Północ.

Tym samym, z ambitnego planu uczynienia Warszawy bezpieczniejszym miastem, pozostała jedynie prowincjonalna groteska. Szostakowski argumentował, że wprowadzenie zakazu w całym mieście jest „nieproporcjonalne” do skali problemu i generuje „wysokie koszty społeczne i gospodarcze”. Tymczasem, jak zauważyła radna Agata Diduszko-Zyglewska z Lewicy, to „kpina” z mieszkańców i służb, które od dawna postulowały wprowadzenie szerokiego zakazu. Sytuacji nie ratowały również nawiązania Szostakowskiego do historii prohibicji w USA i Ku Klux Klanu, które wywołały jedynie konsternację i oburzenie.

Prohibicja tylko dla wybrańców

Najbardziej kuriozalne w całym przedsięwzięciu jest to, że radni Koalicji Obywatelskiej zagłosowali za „pilotażem” w dwóch dzielnicach, podczas gdy inne, jak Ochota czy Bielany, już wcześniej pozytywnie zaopiniowały wprowadzenie nocnej prohibicji na swoim terenie. Prośby o włączenie ich do programu pilotażowego były ignorowane, co tylko podkreślało partykularny charakter decyzji.

Fasadowość rozwiązania najlepiej podsumowała radna Martyna Jałoszyńska, z ironią pytając, czy „w takim razie mamy teraz określać prezydenta Rafała Trzaskowskiego mianem komunisty?”. Jej słowa oddają frustrację wielu radnych i mieszkańców, którzy czują się oszukani. Prezydent Trzaskowski, choć wcześniej popierał zakaz, ugiął się pod presją własnego zaplecza politycznego, a jego „postępowe” projekty zostały zdjęte z porządku obrad.

Rezygnacja jako gest protestu

Cała sytuacja znalazła swój smutny finał w rezygnacji wiceprezydenta Jacka Wiśnickiego. Odpowiedzialny za sprawy społeczne i współpracę z organizacjami pozarządowymi, Wiśnicki nie mógł pogodzić się z politycznym kompromisem, który „oddał” problem nadmiernego spożycia alkoholu na ulicach miast. Wiceprezydent uznał, że przyjęte stanowisko jest „absolutnie fasadowym dokumentem” i nie może być „twarzą polityki społecznej w mieście”. Jego gest jest wyraźnym sygnałem, że decyzja radnych Koalicji Obywatelskiej przekroczyła granicę przyzwoitości i odpowiedzialności.

Warszawa miała szansę dołączyć do ponad 180 polskich miast, w których nocny zakaz sprzedaży alkoholu stał się faktem. Wśród nich są Kraków, Bydgoszcz, Wrocław, a od niedawna także Gdańsk i Szczecin. Tymczasem radni Koalicji Obywatelskiej, zasłaniając się mglistymi „kosztami społecznymi i gospodarczymi”, postawili na rozwiązanie, które zdaniem wielu jest jaskrawym przykładem politycznej hipokryzji i oderwania od rzeczywistych problemów mieszkańców.

Ostatecznie, projekt Lewicy i Miasta Jest Nasze, który zakładał wprowadzenie nocnego zakazu sprzedaży alkoholu w całej Warszawie, został odrzucony większością głosów radnych Koalicji Obywatelskiej. Tym samym, stolica, zamiast podjąć odważną decyzję, wybrała drogę na skróty, udając, że problem rozwiązał się sam, choć „pilotaż” obejmie jedynie niewielki ułamek miasta. To bolesna lekcja dla wszystkich, którzy wierzyli w odwagę i konsekwencję warszawskich włodarzy.

Prohibicja na terenie Krakowa 

Przypomnijmy, że 1 lipca zaczęła obowiązywać uchwała Rady Miasta Krakowa, dotycząca ograniczeń w godzinach nocnej sprzedaży detalicznej alkoholu. Zakaz obowiązuje między północą a godz. 5.30, na terenie całego Krakowa, z wyłączeniem restauracji i barów.

Mieszkańcy Krakowa w większości są zadowoleni z decyzji o nocnym zakazie sprzedaży alkoholu. Spadły też liczby interwencji oraz przestępstw z udziałem nietrzeźwych osób. Warto podkreślić, że również Szpitalne Oddziały Ratunkowe odetchnęły z ulgą. Dużą część pacjentów stanowiły osoby z urazami po nadmiernym spożyciu alkoholu oraz pijackich bójkach. 

Więcej o autorze / autorach:

Napisz komentarz

Komentarze

WKRÓTCE W KINACH
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Dołącz do nas!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama