Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
NEWSY :
Reklama
Reklama

Andrzej Bargiel pisze historię! Zobacz nagranie ze zjazdu na nartach z Mount Everestu

Andrzej Bargiel, wybitny polski skialpinista, przeszedł do historii, dokonując wyczynu, który wydawał się niemożliwy. Jako pierwszy człowiek na świecie wszedł na szczyt Mount Everestu (8849 m n.p.m.) i zjechał z niego na nartach do bazy, nie używając dodatkowego tlenu. To osiągnięcie nie tylko jest przełomowe dla himalaizmu, ale też potwierdza, że polscy sportowcy są w stanie pokonywać najbardziej ekstremalne granice ludzkich możliwości.
Andrzej Bargiel, zjazd Andrzeja Bargiela z Mount Everestu, zjazd na nartach, Himalaje, góry, ekstremalny wyczyn

Autor: FB Andrzej Bargiel

Podziel się
Oceń

Wyzwanie w strefie śmierci

Andrzej Bargiel rozpoczął kluczową fazę ataku szczytowego z obozu czwartego, położonego na wysokości około 7900 metrów. Od samego początku było jasne, że to będzie prawdziwa walka. Świeży i głęboki śnieg znacznie utrudniał torowanie drogi, co sprawiło, że wspinaczka trwała o wiele dłużej, niż pierwotnie planowano. Przez 16 godzin Bargiel znajdował się w tzw. „strefie śmierci”, czyli na wysokości powyżej 8000 m n.p.m., gdzie każda minuta bez dodatkowego tlenu jest ogromnym obciążeniem dla organizmu.

Ten heroiczny wysiłek w ekstremalnych warunkach pokazał niebywałą siłę i determinację Polaka. W strefie, gdzie tlenu jest zaledwie 33% tego, co na poziomie morza, organizm zaczyna umierać. Skialpinista wykazał się niezwykłą wydolnością i odpornością, docierając na wierzchołek najwyższej góry świata.

Zjazd w cieniu zapadającej nocy

Andrzej Bargiel spędził na szczycie zaledwie kilka minut, po czym wpiął narty i rozpoczął historyczny zjazd, ścigając się z zachodzącym słońcem. Ten moment na zawsze zapisze się w historii himalaizmu. Zjazd z takiej wysokości to nie tylko kwestia techniki, ale przede wszystkim umiejętności oceny sytuacji i niesamowitej odwagi.

Noc zastała Bargiela na wysokości obozu drugiego (około 6400 m n.p.m.). W trosce o bezpieczeństwo Polak zdecydował się zatrzymać i kontynuować zjazd dopiero o świcie. Była to rozsądna decyzja, która pozwoliła mu na bezpieczną nawigację w ekstremalnie trudnym terenie.

Niesamowity finał na lodowcu Khumbu

Wschód słońca przyniósł kontynuację tego historycznego zjazdu. Bargiel w fenomenalnym stylu pokonał najbardziej niebezpieczny odcinek, czyli lodowiec Khumbu. Lodowiec ten słynie z ogromnych seraków i szczelin, które każdego roku pochłaniają życie. Mimo to, skialpinista, nie korzystając z liny ani poręczówek, zjechał z niego aż do samej bazy. Tym samym zakończył swój wyjątkowy, bezprecedensowy zjazd z Mount Everestu bez dodatkowego tlenu.

Więcej o autorze / autorach:

Napisz komentarz

Komentarze

WKRÓTCE W KINACH
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Dołącz do nas!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama