Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
NEWSY :
Reklama
Reklama
Reklama

Dzień bez Przekleństw. Czy przekleństwa zaśmiecają tylko nasz język?

Dzień bez Przekleństw obchodzony 17 grudnia to nie tylko wyzwanie dla naszej samokontroli ale przede wszystkim doskonała okazja by przyjrzeć się głębi zjawiska jakim jest wulgaryzacja języka. Choć na co dzień kojarzymy przekleństwa z brakiem kultury to z perspektywy etologii i psycholingwistyki stanowią one fascynujący element ludzkiej komunikacji zakorzeniony głęboko w naszej ewolucyjnej przeszłości.
Dzień bez Przekleństw. Czy przekleństwa zaśmiecają tylko nasz język?
Podziel się
Oceń

Biologia emocji czyli skąd biorą się wulgaryzmy

Wulgaryzmy nie rodzą się w tych samych rejonach mózgu co zwyczajna mowa. Podczas gdy standardowa komunikacja jest domeną lewej półkuli i kory nowej odpowiedzialnej za logiczne myślenie to przekleństwa mają swój początek w układzie limbicznym. Jest to ewolucyjnie starsza część mózgu zarządzająca emocjami, instynktami oraz reakcjami typu walcz lub uciekaj.

Z etologicznego punktu widzenia przekleństwo jest odpowiednikiem zwierzęcego warknięcia lub syku. Ma ono za zadanie zasygnalizować dominację odstraszyć przeciwnika lub rozładować nagromadzone napięcie bez konieczności używania przemocy fizycznej. Właśnie dlatego przeklinamy najczęściej w momentach gwałtownego stresu bólu czy zaskoczenia.

Kiedy sięgamy po mocne słowa

Stosowanie wulgaryzmów najczęściej wynika z trzech głównych potrzeb psychologicznych

  • Ekspresja bólu: Badania dowodzą że przeklinanie zwiększa próg tolerancji na ból. Wypowiedzenie siarczystego słowa po uderzeniu się w palec wywołuje reakcję w układzie współczulnym co działa jak naturalny środek przeciwbólowy.

  • Wentylacja emocjonalna: W sytuacjach skrajnej frustracji wulgaryzm pełni rolę zaworu bezpieczeństwa który zapobiega wybuchowi agresji fizycznej.

  • Budowanie więzi: Paradoksalnie w grupach o wysokim stopniu zażyłości przekleństwa mogą służyć zacieśnianiu relacji. Sygnalizują one brak dystansu luz i wzajemne zaufanie.

Czy to tylko domena języka potocznego

Powszechnie uważa się że wulgaryzmy są zarezerwowane dla języka ulicy lub kłótni domowych jednak rzeczywistość jest znacznie bardziej złożona. Mocne słowa przenikają do różnych sfer życia publicznego i artystycznego.

W literaturze i kinie pełnią funkcję stylizacyjną uwiarygadniając postać i nadając dialogom autentyczności. W polityce czy marketingu bywają używane celowo jako narzędzie retoryczne mające skrócić dystans z odbiorcą lub wywołać szok który przykuje uwagę do konkretnego problemu. Nawet w środowiskach wysokospecjalistycznych np. wśród chirurgów czy ratowników medycznych żargon nasycony wulgaryzmami pomaga szybko rozładować gigantyczny stres towarzyszący pracy pod presją czasu.

Dzień bez Przekleństw to świetny moment na refleksję nad tym jak bogaty i wielowarstwowy jest nasz język. Zamiast całkowicie potępiać wulgaryzmy warto zrozumieć ich mechanizm by móc świadomie decydować kiedy słowa mają budować a kiedy jedynie dawać upust naszym emocjom.


Napisz komentarz

Komentarze

WKRÓTCE W KINACH
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Dołącz do nas!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama