Korki po karambolu w Koniówce. GPS Zafundował kierowcom błotną pułapkę! [FOTO]

Wszystko zaczęło się niewinnie. Wypadek komunikacyjny zablokował główną arterię, a na horyzoncie pojawiły się korki godne miana "Epickiej Stagnacji". Wtedy, niczym aniołowie wybawiciele, odezwały się głosy z głośników: "Skręć w prawo za 100 metrów. To najkrótsza droga!"

Setki zdesperowanych kierowców, ufając bezgranicznie swoim elektronicznym nawigatorom, ruszyły śladem cyfrowego palca. Był tylko jeden drobny problem: ową „najkrótszą drogą” okazała się malownicza, ale absolutnie nieutwardzona polna ścieżka, która po ostatnich opadach deszczu przekształciła się w... no cóż, w Błotny Basen Olimpijski.

- Mój GPS ma na imię Grażyna. Zawsze podejrzewałem, że Grażyna ma tendencje do dramatyzowania, ale nie sądziłem, że aż do tego stopnia - mógłby powiedzieć każdy z kierowców, który wpadł w błotną pułapkę. 

Samochody, od luksusowych SUV-ów po miejskie kompakty, wjeżdżały w pułapkę niczym muchy w lep, tworząc spektakularny zator, tym razem nie z powodu korka, lecz z powodu totalnej inercji. Niektórzy kierowcy próbowali jeszcze walczyć, ale szybko zrozumieli, że jedynym ruchem, jaki tu wykonają, będzie ruch telefoniczny – po pomoc.

Na ratunek uwięzionym "pielgrzymom GPS-a" przybyli niezawodni Strażacy z OSP Podczerwone. Zamiast gasić ogień, musieli stoczyć heroiczną walkę z błotem i ludzką naiwnością. Wszyscy poszkodowani kierowcy zostali ostatecznie wyciągnięci, a całe zdarzenie na długo pozostanie w pamięci jako dowód na to, że nawet najdoskonalsza technologia czasami miewa... błędne wizje.